Magnificencjo, Ojcze Rektorze, Wielce Szanowni Uczestnicy niniejszego szlachetnego zgromadzenia! Wprowadzenie
Na początku pragnę serdecznie podziękować organizatorom Kongresu za zaproszenie. Ta okazja pozwoliła mi powrócić do mojej Alma mater - Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, na którym swoją edukację rozpocząłem w odległym 1994 roku jako student wydziału teologicznego. Przypominają mi się tamte dni, kiedy my, studenci z Ukrainy, przybywając do Lublina na studi, kreowaliśmy w swoich młodych umysłach wielkie perspektywy naszej służby Kościołowi Katolickiemu, nie tylko na polu duszpasterskim, ale również w dziedzinie teologii akademickiej. To właśnie teologia, po wielu latach zakazu swobodnego wyznawania wiary i istnienia Kościoła w Związku Radzieckim, otwierała przed nami drzwi do zrozumienia tak głębokiego, tajemniczego, a jednocześnie niezwykle fascynującego świata - świata wiary. To właśnie w teologii, my, młodzi studenci, dostrzegaliśmy potężne narzędzie przemian w Ukrainie, szczególnie w kontekście przywracania jej do korzeni chrześcijańskiej Europy.
Postrzegaliśmy wtedy siebie jako uczestników cywilizacyjnych zmian poprzez naszą szczególną misję, którą nasz Rektor Seminarium Duchownego w Lublinie, a obecnie Ksiądz Biskup Mieczysław Cisło, określił jako "bycie gorliwcami Chrystusa". Dziś przyjechałem do tak ukochanego miasta Lublina i mojej Alma mater zupełnie w innym kontekście, ze zupełnie innym doświadczeniem i marzeniami. Kiedyś marzyłem, że wrócę na teren tego sławnego Uniwersytetu w zupełnie innych okolicznościach. Jednak dzisiaj przyjechałem tutaj, razem z innymi moimi kolegami, aby podzielić się z Państwem doświadczeniem Kościoła, doświadczeniem Narodu, który codziennie przelewa krew w walce z rosyjskim agresorem.
Niemniej jednak, my, zgodnie ze słowami naszego Arcybiskupa Swiatosława, jesteśmy Narodem i Kościołem, który dzielnie trwa, walczy i modli się, gdyż wie, że prawda jest po naszej stronie. A tą prawdą jest sam Chrystus, który mówi: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Próbując porównać obecną sytuację Kościoła w Ukrainie z jakimś biblijnym motywem, przypomina mi się Maryja stojącą pod krzyżem swojego Syna Jezusa Chrystusa. Choć ewangeliści nie przekazują nam Jej myśli i uczuć, to i tak można zrozumieć Jej wewnętrzny stan:
· ogromny ból, ponieważ na krzyżu wisiał Jej Syn; · utrata sił, gdyż nie mogła już nic więcej uczynić poza byciem przy krzyżu; · pokładanie nadziei wyłącznie w Bogu, ponieważ prawie wszyscy zaufani opuścili Ją, ratując siebie, a dalszy bieg wydarzeń był niepewny; · radość z faktu, że przy Niej pozostała choć bardzo małe, ale wierne grono przyjaciół. Mimo przerażającej wojny, życie naszego Kościoła trwa. Zmieniły się okoliczności i wyzwania, jakie przed nim stoją, a także pojawają się nowe możliwości. Chciałbym dziś skupić się na tych wyzwaniach i możliwościach o charakterze kościelnym, duchowym i moralnym, które, moim zdaniem, są niezwykle ważne.
1. Eklezjalne wyzwania i szanse
Kiedy ktoś z obecnych Państwa zacząłby rozmowę na temat Kościoła na ulicy któregoś z ukraińskich miast, natychmiast usłyszałby pytanie: "O który Kościół chodzi?" A wszystko dlatego, że Ukraina jest państwem wielokonfesyjnym, w którym swoją misję spełniają różne wyznania, takie jak Prawosławny Kościół Ukrainy, Ukraiński Prawosławny Kościół Patriarchatu Moskiewskiego, Ukraiński Kościół Greckokatolicki i Kościół Rzymskokatolicki. Oddzielną katolicką strukturą kościelną pod bezpośrednią jurysdykcją Stolicy Apostolskiej jest Eparchia Mukaczewska. Według badań socjologicznych opublikowanych przez autorytetną ukraińską agencję socjologiczną Razumkov w lutym 2023 roku, ponad 74% Ukraińców zadeklarowało, że są wierzącymi. 12,2% powiedziało, że wahają się między wiarą a niewiarą, niewierzący stanowią 4,8%, przekonani ateiści 2,1%. 4,5% stwierdziło, że są obojętni, a 2,2% powiedziało, że ciężko jest im odpowiedzieć.
Najbardziej interesującym zjawiskiem w okresie wojny jest to, że liczba wierzących wśród młodych ludzi w wieku od 18 do 24 lat znacząco wzrosła. Jeśli w 2021 roku stanowili oni 48% wszystkich wierzących, to pod koniec 2022 roku za wierzących uznawało się 61% młodzieży. Jak widać z perspektywy socjologicznej, przed Kościołem w Ukrainie otwiera się ogromne pole do działania. Wspomniany przeze mnie już ks. biskup Mieczysław Cisło, będąc rektorem Seminarium Duchownego, często mówił nam, że kapłani nigdy nie będą zagrożeni bezrobociem. Jego słowa pozostaną dla mnie na zawsze prorocze.
Niemniej jednak istnieje także problem, na który zwracał uwagę sam Chrystus: "Żniwo wielkie, a robotników mało" (Łk 10,2). Zatem pierwszym wyzwaniem na polu kościelnym jest spadek powołań. Objawia się to zarówno wśród duchowieństwa eparchialnego, jak i w liczbie powołań do klasztorów. Z jednej strony jest to spowodowane nie najlepszą sytuacją demograficzną i aktualną wojną. Oczywiście ten problem jest aktualny wszędzie, zwłaszcza w krajach europejskich. Jednakże zgodzicie się Państwo, że sam fakt, że młodzi ludzie na Ukrainie w okresie wojny stali się bardziej wierzący, jest sygnałem pozytywnym. Niemniej jednak zastanawiające jest, że tak niewielu z nich wybiera kapłańskie lub zakonne powołanie. Jeśli w Kościele Rzymskokatolickim niektórzy analitycy głośno twierdzą, że głównym problemem spadku powołań jest celibat, to w Kościele Greckokatolickim istnieje możliwość różnego wyboru: celibat, żonate kapłaństwo.
Wydaje się więc, że problem spadku powołań kryje się gdzie indziej. Oczywiście można tu znaleźć wiele wyjaśnień tego stanu rzeczy. Jednak moje obserwacje wskazują, że głównym problemem dzisiejszości jest wiara w Boga. Wielokrotnie próbowałem rozmawiać z młodymi ludźmi na temat tego, jak wiara pomaga im w życiu. Większość z nich odpowiadała, że wiara pomaga im nie czuć się samotnymi, że nie są sami, że ich życiem kieruje Bóg. Niemniej jednak, kiedy próbowaliśmy zgłębić tę kwestię, zaczynałem rozumieć, że ich wiara bardziej ratuje przed samotnością, niż inspiruje do życia z Bogiem i dla Boga. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest nieprawidłowe rozumienie Kościoła Chrystusowego i Jego misji.
Kiedy mówimy o Ukrainie, to trzeba powiedzieć, że moskiewskie chrześcijaństwo wyrządziło największą krzywdę właśnie rozumieniu Kościoła jako takiego i wierze w Bogam uczyniwszy z Kościoła biuro usług religijnych, zestaw obrzędów, które trzeba wykonać, aby Bóg nie ukarał. Pamiętam, jak jeden z prawosławnych hierarchów próbował udowodnić mi, że komunizm sam w sobie jest niezwykle dobrym systemem. Jego jedyną wadą było zaprzeczenie Boga. I dlatego, gdy nadeszła era wolności, na terenach Rosji stworzono nowy model komunizmu, już chrześcijański, znanego nam jako "rosyjski mir". Jego głównym ideologiem był i pozostaje tzw. patriarcha Cyryl Gundiajew. I kiedy on nawołuje do wojny z Ukrainą, nazywa ją świętą, nie robi tego pod przymusem, ale z świętym przekonaniem, że spełnia wolę Bożą. Niedawno Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że Rosyjski Kościół Prawosławny zaczął organizować własne kampanie wojenne celem walki na Ukrainie. Dla niektórych taka informacja wydaje się być z kategorii science fiction, ale to jest nasza rzeczywistość.
Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ w modelu Kościoła ukształtowanym przez moskiewskie prawosławie człowiek zostaje zbawiony już poprzez przynależność do "świętego rosyjskiego państwa". Święte rosyjskie państwo, w ich rozumieniu, to nie tylko rzeczywistość ziemska, ale transcendentalna, która ma funkcję soteriologiczną. Przypomnijmy słowa Putina o tym, że w przypadku wojny nuklearnej wszyscy Rosjanie dostaną się do raju, a wszyscy inni do piekła. Mówił to całkiem poważnie. W rezultacie wspomnianej wyżej ideologii otrzymaliśmy społeczeństwo, zwłaszcza na południu i wschodzie Ukrainy, które postrzega Kościół jako archaiczną strukturę, będącą integralną częścią struktury państwowej. Przez prawie 30 lat niepodległości ukraińskie władze państwowe nieoficjalnie traktowały Ukraiński Kościoł Prawosławny Moskiewskiego Patriarchatu jako Kościół państwowy. Obecna polityka rządu wyraźnie odbija się na tym Kościele, ponieważ 19 pazdziernika 2023 roku w ukraińskim parlamencie uchwalono już pierwszy projekt ustawy zakazujący działalności Patriarchatu Moskiewskiego i jego filii w Ukrainie, do których należy wyżej wspomniany Ukraiński Kościoł Prawosłąwny Patriarchatu Moskiewskiego.
Niektórzy demokraci mogą powiedzieć, że ta ustawa jest przeciwna wolności religijnej. Ale co zrobić, gdy struktura, która nazywa siebie Kościołem, nim nie jest? Mówię oczywiście o strukturze, a nie o wiernych, wielu z których jest dobrymi i praktykującymi ludźmi. Oczywiście, ta sprawa wymaga dużego błogosławieństwa Bożego i czasu, ale w Ukrainie rozpoczęło się oczyszczenie Kościoła Prawosławnego. Jak wiadomo, każda operacja jest bolesna, a rany goją się długo. W tle takich wydarzeń, mogłoby się wydawać, że wielu ludzi odejdzie od Kościoła w ogóle. Jednak stało się zupełnie inaczej, i to dzięki obecności Kościoła Rzymsko i Greckokatolickiego oraz Prawosławsnego Kościoła Ukrainy. Oczywiście, ten ostatni jest bardzo młody, dopiero buduje swoje struktury i szuka swojego miejsca w prawosławiu światowym. Jest również zagrożony pokusą połączenia "tronu z ołtarzem". Chcielibyśmy wierzyć, że podąży inną drogą, dobrze przyswoiwszy sobie lekcje przeszłości.
Jeśli chodzi o Kościóły Katolickie oraz ich wyzwania w czasie wojny, to paradoksalnym I bolesnym faktem dla nas było usłyszeć echo dawnej Ostpolitik ze strony Stolicy Apostolskiej, które przejawiło się w chęci pojednania ofiary i kata, a także w pozycji niezrozumiałego pacyfizmu. Jednak moim zdaniem, to wyzwanie udało nam się odważnie pokonać, szczególnie dzięki stanowczej postawie Głowy Kościoła Greckokatolickiego i naszych biskupów, a także kapłanów i wiernych, którzy doświadczyli prześladowań Kościoła Greckokatolickiego przez reżim radziecki.
Dużym wyzwaniem dla Kościoła okazała się również ogromna migracja naszych wiernych z Ukrainy. Wymagało to dużych starań, by zgromadzić ich w miejscach ich pobytu, pomóc i zrobić wszystko, aby nie zapominali o Bogu i Kościele na obczyźnie. Z drugiej strony, duża migracja, jak zawsze, mocno uderzyła w rodziny. Wymaga to od nas podjęcia maksymalnych wysiłków w zakresie różnych form duszpasterstwa, aby uczynić wszystko, co możliwe, dla ich pojednania. Oczywiście, w świetle powyższego, jeśli wrócimy do tematu powołań, wielu biskupów, kapłanów i teologów doskonale zdaje sobie sprawę z konieczności całkowitej zmiany programu przygotowania przyszłych kapłanów w seminariach duchownych. Prace nad tym są już w toku, i mam nadzieję, że stopniowo zostaną one wdrożone.
2. Duchowo-moralne wyzwania i szanse
Święty Papież Jan Paweł II jest autorem ważnych słów, że człowiek jest pierwszą i fundamentalną drogą Kościoła. Te jego słowa zostały podchwycone nie tylko przez kręgi teologiczne i filozoficzne, ale także przez przedstawicieli innych dziedzin nauki. I w tym tkwi wielka prawda, ponieważ podstawą wszystkich dziedzin jest dobro człowieka. Jedyną różnicą między tymi dziedzinami a chrześcijańską antropologią jest to, że człowiek jest stworzeniem Bożym i nosi w sobie Jego obraz. Jednak równocześnie jest grzeszny, ponieważ z własnej woli oddalił się od Boga. W związku z tym przyjął na siebie konsekwencje grzechu, w tym cierpienie i bolesne doświadczenia. Jak wielokrotnie przypominał nam św. Papież Jan Paweł II, niemożliwe jest zrozumienie człowieka bez Boga. Jeśli zaś chodzi o Kościół, to ma on wymiar zarówno pionowy (związany z Bogiem), jak i poziomy, skierowany do wszystkich ludzi.
W ciągu ostatniej dekady w katolickiej teologii przywiązuje się dużą wagę do człowieka, zwłaszcza do osób upośledzonych i potrzebujących pomocy. Jest to ogromne osiągnięcie. Jednak doświadczenie wojny w Ukrainie wyraźnie pokazuje, że skupienie się na człowieku w katolickiej eklezjologii i antropologii, bez wskazywania na Jezusa Chrystusa, prowadzi do utraty sensu istnienia i życia człowieka. Kiedy Kościół przestaje skupiać uwagę ludzi na celu ich życia, jakim jest życie wieczne z Bogiem, a pragnienie życia wiecznego ustępuje miejsca życiu doczesnemu, to z czasem życie doczesne traci sens swojego istnienia i prowadzi do nowych wojen.
Dlaczego rozpoczynam od tego rozległego wstępu? Rzecz w tym, że od rozpoczęcia pełnowymiarowej wojny w Ukrainie wielu ludzi prywatnie lub publicznie zadawało sobie pytanie: gdzie jest Bóg, gdy tak cierpimy? Te pytania zaczęły brzmieć bardzo donośnie po ujawnieniu okropnych zbrodni rosyjskiej armii w Buczy, Hostomelu, Borodiance i innych miejscach. Gwałcenie i zabijanie małych dzieci, kobiet, mordowanie starszych osób. Ludzie, którzy widzieli to na własne oczy, pytali siebie: jak t.zw. bracia "prawosławni chrześcijanie" mogą popełniać takie okrutne zbrodnie? Jak może hierarcha Rosyjskiego Kościoła Cyryl Gundiajew błogosławić swoich żołnierzy, a raczej terrorystów, do tej zbrodniczej wojny? Oczywiście, na te pytania nie ma prostych odpowiedzi. Jedyną pewnością jest to, że ci ludzie nie należeli do uczniów Chrystusa, ponieważ sam Chrystus mówi, że to owoce naszych działań ujawnią, kto jest z Jego stada, a kto jest wilkiem i rozbójnikiem.
Księża, którzy próbowali podtrzymać na duchu ofiary przemocy, doszli do wniosku, że w obecnej sytuacji żadne słowa nie pomogą. Postanowili po prostu być ze swoim ludem. Wielu z nich zapłaciło za to swoim życiem, jak rownież nadal nie możemy uwolnić dwóch z nich z rosyjskiej niewoli i nawet nie wiemy, czy są żywi.
Analizując pytania wiernych, sam doszedłem do wniosku, że nasza katecheza na Ukrainie, pomimo pewnych sukcesów, doświadczyła porażki, ponieważ wielu ludzi, nawet tych najbardziej gorliwych, którzy często opowiadali o miłości i miłosierdziu Bożym, zupełnie nie mogli zrozumieć jednej bardzo istotnej prawdy w trudnych chwilach. Ta prawda jest bardzo prosta: chrześcijaństwo nie jest religią sukcesu ludzkiego, nie jest religią, w której Bóg jest wykonawcą woli człowieka. Chrześcijaństwo jest religią, w której Bóg objawił się człowiekowi jako człowiek, ale człowiek nie przyjął tego objawienia Boga, dlatego postanowił ukrzyżować Boga. I właśnie Zmartwychwstanie ukazuje, że wszystkie próby ludzkiej próby zabicia Boga okazały się daremne, ponieważ Bóg jest wiecznym Bogiem. Jednak niemożliwe jest zrozumienie chrześcijaństwa bez krzyża i Chrystusa. I właśnie to moim zdaniem, stanowi dziś wielkie duchowe wyzwanie dla Kościoła w Ukrainie i nie tylko. Niestety, dla wielu chrześcijan krzyż stał się dziś jedynie ozdobą i symbolem. W życiu codziennym, zwłaszcza w życiu społecznym czy politycznym, jest on niepożądany, ponieważ przypomina o tym, że droga do zmartwychwstania prowadzi przez cierpienie. Dlatego nie dziwię się tym, którzy krzyczeli do Piłata: "Ukrzyżuj Go!" i "Wypuść nam Barabasza!" Chrystus stał się dla nich wielkim rozczarowaniem, a Barabasz, który w istocie był więźniem politycznym, dawał ludziom jakąś nadzieję na bunt przeciwko Rzymianom.
W czasie wojny z Rosją nasi kapłani moim zdaniem wybrali bardzo dobrą strategię. Byli świadomi, że nie można zrozumieć sensu cierpienia i śmierci bez wiary w Boga, bez zrozumienia sensu krzyża Jezusa. Dlatego z błogosławieństwem i wsparciem hierarchów postanowili przede wszystkim być z tymi, którzy walczyli na froncie, byli ranni, stracili zdrowie, stracili swoje rodziny w czasie wojny, leżeli w szpitalach, musieli uciekać przed wojną daleko od swojego domu. Robili to z nadzieją, że nadejdzie czas, kiedy człowiek sam, bez zewnętrznego przymusu, zrozumie sens krzyża, cierpienia i zmartwychwstania.
Czas wojny pokazał, że teologia cierpienia i krzyża jest niezwykle ważnym składnikiem nie tylko chrześcijańskiej wiary, ale również dzisiejszej pracy duszpasterskiej w Ukrainie.
Zakończenie
Wymienione wyżej wyzwania i szanse dla Kościoła w Ukrainie oczywiście nie obejmują całej rzeczywistości. Jednak są one pewnymi wskazówkami, które pomogą zrozumieć sytuację, w jakiej znalazł się Kościół zarówno w Ukrainie jak i na całym świecie. O tym wyraźnie powiedział Przełożony i Ojciec Kościoła Greckokatolickiego (UGCC) Ksiądz Arcybiskup Swiatosław. Oto jego słowa:
"Dziś chrześcijańskiemu światu stawia się wyzwanie. Jeśli chrześcijański Kościół wydał ideologię - ideologię "rosyjskiego mira", która w rzeczywistości jest ludobójcza i przystosowuje chrześcijańską tradycję do uzasadnienia jakichś celów geopolitycznych, to możemy podważyć jej kościelność, czyli duchowość.
Wiele razy rozmawiałem na różnych forach zarówno z teologami prawosławnymi, protestanckimi, jak również z przywódcami różnych Kościołów, i zastanawiałem się nad tym jako nad wyzwaniem dla całego chrześcijaństwa. Ponieważ takie wykorzystywanie chrześcijańskiej religii do celów geopolitycznych, uzasadnianie okrucieństw i przestępstw totalitarnego reżimu stanowi wyzwanie dla wiarygodności głoszenia Ewangelii Chrystusa człowiekowi trzeciego tysiąclecia. Innymi słowy, faktycznie widzimy wielkie zagrożenie dla chrześcijaństwa w trzecim tysiącleciu. Dlatego zawsze mówię: jeśli ktoś ma brak przeciwciał do "rosysjkiego mira", to ta szczepionka już jest w ciele ukraińskich Kościołów, i możemy pomóc innym nabrać odporności".
Люблінський Католицький Університет,
Міжнародний богословський Конгрес на тему:
"Віра і богословія ближче нас",
23 жовтня 2023 року
Єрм. д-р Юстин Бойко, студит
Синкел у справах монашества
Львівської Архиєпархії УГКЦ
Comments